piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 6

Nie mam pojęcia co myśleć.
Każda chwila coraz bardziej mnie pogrąża....
Przecież nic nie jest jasne... Nic nie składa się w całość... I jest jeszcze jedno. Magnus czegoś mi nie mówi.
Nie mam pojęcia co może przede mną ukrywać. Ale zdecydowanie muszę się dowiedzieć co.
- Mag's...
- Tak? - pyta lekko zdezorientowany. Jakby dopiero teraz spostrzegł, że w jadalni jestem również ja.
- Słuchaj... co ty ukrywasz? - nie ma sensu owijać w bawełnę. Jeśli chcę prawdy muszę być bezpośredni.
- Alexandrze... - przedłuża to słowo w nieskończoność.
- Magnus! - krzyczę.
Spogląda na mnie jakby z bólem... W jego oczach widzę pustkę.
- Alec... to robota demona.
- Co?!
- To co słyszysz...
- Ale... jak to możliwe?! Przecież mama runy a wtedy byłem u ciebie...
- Ja..ja nie chciałem ci mówić...
- Exstra! Widać, ze można ci ufać! - wybucham. Jak on mógł to zataić?! Wczoraj kiedy to nie mogłem pozbierać myśli....
Po tych słowach wychodzę z kuchni zatrzaskując drzwi.. Nie chcę widzieć Mags'a na oczy...
Wiem, że nie będzie mnie śledził... Tak więc zgarniam skórzaną kurtkę z wieszaka i wychodzę z Instytutu. Potrzebuję świeżego powietrza. Kieruję się więc do parku. Chłodne jesienne powietrze unosi moje włosy i szczypie w policzki... To jednak nie przeszkadza mi w dotarciu do celu. Siadam na ławce przy jeziorze i lekko odgarniam włosy z twarzy. Wpatruję się w martwą taflę wody, która jest poruszana od czasu do czasu podmuchami wiatru. Sam nie wiem co mam myśleć... Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że odkładał to tak długo. Gdyby powiedział to wczoraj byłoby sto razy lepiej. A jednak... zataił to akurat wtedy kiedy ta informacja miała największą wartość...
Moje rozmyślania przerywa chrzęst kroków na ścieżce. Odruchowo obracam głowę i widzę młodego chłopaka o krótkich brązowych włosach, piwnych oczach, i lekkim zaroście. Widząc moje spojrzenie uśmiecha się i siada obok mnie.
Czuję się trochę dziwnie  jego obecności. A niezręczna cisza trwa wieczność... póki mój towarzysz nie przerywa jej słowami.
- Co cię trapi?
- Hm? - zdziwiła mnie bezpośredniość z jego strony.
- Pytam co cię trapi?
- Ymm.... - nie mam pojęcia co mu powiedzieć... w końcu to zupełnie nie znajomy człowiek. - To moja sprawa. Z resztą w ogóle cię nie znam.
- Okej. Jak chcesz...Ale może mógłbym pomóc?
- Jak chcesz mi pomóc skoro nie wiesz o co chodzi... zresztą jak ty masz w ogóle na imię?
- Nick. A ty?
- Alec.
W tym momencie mój kumpel się śmieje... Głośno. Robi się coraz dziwniej.
- Z czego się śmiejesz?
- Nic... po prostu były mojego chłopaka miał na imię Alec. Tak jakoś dziwnie to skojarzyłem... Zwykła zbieżność imion...
- A jak ma na imię twój chłopak? - jestem lekko zdziwiony, że to akurat gej. No ale.... cóż... ciekawość zwyciężyła więc musiałem po to zapytać.
- Jak ma na imię? Cóż dość niezwykle... Magnus.
Na dźwięk tego imienia sztywnieje.... Co??!! Przesłyszałem się?!
- Możesz powtórzyć?
- Ma na imię Magnus. Magnus Bane.



środa, 5 listopada 2014

Rozdział 5

Rozdział 5
Wiedziałem już czego ode mnie oczekiwano.
Kiedy zobaczyłem Aleca wychodzącego z Sali, wiedziałem jak mu pomóc. Chodź pomóc to złe słowo… Bardziej zależało mi, żeby poprawić mu humor.
W końcu seks nie rozwiązuje problemów.
Tak więc wystarczyło, żebym pstryknął palcami i już znalazłem się w jego pokoju. Opadłem na łóżko i obróciłem się na bok tak, że podpierałem się na jednym ramieniu
Nim się obejrzałem stał w drzwiach. Wyglądał tak jakby zobaczył ducha. Po chwili jednak, ku mojemu zdziwieniu rzucił się na mnie i zaczął szaleńczo całować. Nie mogłem się nadziwić temu, jak bardzo stał się niegrzeczny.
Wręcz dziki. Na co dzień był dość nieśmiałym chłopakiem… Ale kiedy zostawaliśmy sami w pokoju zmieniał się nie do poznania.
Oczywiście była to zmiana na leprze.
***
Noc minęła nam niezwykle namiętnie. Nie sądziłem, że tak szybko doczekam się powtórki z poprzedniej. Tak więc kiedy się obudziłem mogłem znów podziwiać jego bladą cerę, sylwetkę, uroczo opadające mu czarne włosy i… jeszcze kilka jego atutów.
Kiedy tak wpatrywałem się w niego zupełnie zapomniałem o tym czego się wczoraj dowiedziałem. W końcu nie słyszy się takich rzeczy przez przypadek. Dlatego też musiałem mu uwierzyć jako jedyny. Bo jako jedyny wiedziałem co mu się przytrafiło.
To robota demona.
Starałem się odpychać od siebie tę myśl. Okazała się ona jednak prawdą. Nie mogłem zaprzeczyć czemuś czemu nie dało się zaprzeczyć.
Odruchowo posmutniałem. Mój anioł był napastowany przez jakiegoś demona.
Jeśli tylko go spotkam zabiję. Bez litości. Chodź bym miał przeciąć go na pół.
W tym momencie rozmyślania przerywa mi Alec, który leniwie przeciąga się w moich objęciach. Jego ręka zaczyna powoli wędrować po moim brzuchu coraz bardziej w dół…
- Alexandrze! – mówię niby z dezaprobatą.
Ten tylko uśmiecha się niegrzecznie i natychmiast cofa dłoń. Jego powieki unoszą się, a ja momentalnie tonę w jego błękitnych oczach.
- Dzień Dobry Groszku pachnący.
- Dzień dobry Groszku błyszczący. – odgrywa się Alec.
- Hahaha… bardzo śmieszne. – to mówiąc szturcham go lekko i już po chwili leżę na nim. Składam na jego ustach miękki pocałunek i wychodzę z łóżka. Alec w tej chwili przeciąga się jeszcze i wstaje z łóżka. Ubiera się w obcisłą czarną koszulę i jeansy.
Jak zwykle. Mógłby czasem obejrzeć sobie jeden odcinek „ Jak się nie ubierać”. Wtedy może nauczyłby się stylu.
Kiedy już się ubrałem miałem zamiar przekazać mu co jakich wniosków doszedłem…
Ale najzwyczajniej w świecie nie byłem w stanie… Nie chciałem psuć mu tak pięknego poranka a co za tym idzie – całego dnia. Wyglądał tak słodko zaraz po wstaniu z łóżka…
Wiedziałem, że jest ona bardzo delikatny, mimo faktu, że jest Nocnym Łowcą. Dlatego też wstrzymałem się od głosu i postanowiłem pójść i zjeść jakieś śniadanie.
Nagle gwałtownie podniosłem głowę. Gdyż poranną ciszę przerwał głos mojego anioła :
- Magnus… dziękuję, że mi wczoraj uwierzyłeś. No wiesz… byłeś po mojej stronie.
Jestem lekko skołowany. Czy poparcie z mojej strony nie powinno być dla niego czymś naturalnym?
- Nie ma sprawy – odpowiadam. – Pamiętaj, że ja zawsze będę po twojej stronie.
Na te słowa Alec kiwa głową. Z jego twarzy wyczytuję, że naprawdę wierzy w te słowa i, że na pewno ich nie zapomni.
- Idziemy coś zjeść? - rzucam luźną sugestię.
- Mhm. – odpowiada Alec i już po chwili udajemy się w kierunku stołówki.
Ja jednak wciąż toczę ze sobą wewnętrzny dylemat.
Wiem, że i tak tego nie uniknę. Przecież on powinien wiedzieć. Podejrzewam, że on też szuka odpowiedzi na wiele pytań.

A ja ją mam.

_______________________________

Hejka, hejka!
Wieczorkiem mnie natychnęło C: 
I tak oto : ta-da!
Rozdzialik gotowy ^^
Mam nadzieję, że się podoba :>

Kocham Was! <3
Buziaki :*

~~Magnusowa~~